W tym artykule na blogu odejdziemy od tego, jak i co zwykle piszemy – przedstawiając kolejne informacje o kawie z faktami – i spojrzymy na mężczyznę o imieniu Jean-Marc. To nie jest prawdziwa osoba. To hipotetyczna osoba. Zbiorowy wizerunek rolnika z Kamerunu, kraju, który produkuje rocznie około 35 tysięcy ton zielonej kawy o różnym poziomie jakości. Czasem zwykły, czasem zły, czasem super dobry, jak speciality. Jean-Marc jest jednym z tysięcy lokalnych rolników pracujących dla światowego przemysłu kawowego. W tej historii z jego żarliwego i namiętnego, ale zmęczonego codziennością serca opowie o tym, co to znaczy być rolnikiem kawy i co ostatnio zmieniło się w jego życiu. I każdy czytelnik sam wyciągnie wniosek, co zrobić na podstawie wyników czytania tej historii: zapomnieć o niej, zastanowić się, a może spróbować dowiedzieć się więcej o życiu rolników, milionów takich jak Jean-Marc, pracujących w naszym świecie, uprawiających to, co jest na naszych talerzach i filiżankach.
Nazywam się Jean-Marc Tamba. Mam 47 lat, jestem rolnikiem. Uprawiam kawę w pobliżu miasta Abon Mban w Kamerunie. Niektórzy nazywają to wioską, ale dla mnie i moich sąsiadów–rolników jest to dość duże miasto – 19 tysięcy mieszkańców i nawet więcej niż 1 centralna ulica.
Moja farma rozciąga się na 5 hektarach i jest duża jak na lokalne standardy. Przez całe życie uprawiałem kawę, tak jak mój ojciec i jego ojciec przed nim, uprawiając, jeśli to możliwe, kakao, trzcinę cukrową, banany i ignamy. Uprawiam każdy zakątek mojej ziemi, każdy centymetr gleby własnymi rękami, a moja żona i dwoje dzieci pomagają mi w tym (trzecie jest wciąż małe, pozwól mi dorosnąć).
Sprzedaję zebrane w sezonie wiśnie kawowe do stacji przetwarzania kawy. Tam ważą to, co im przyniosłem, patrzą na widok wiśni i dają mi pieniądze na ręce na wagę. Przez prawie całe moje życie, odkąd pamiętam, mój ojciec nieustannie kłócił się z kupcami na stacji o cenę, czasem aż do chrypki. Mogli wtedy nawet zrezygnować z jego kawy, gdyby tylko usunął się ze swoimi sporami z ich terytorium. Każdy funt zebranych wiśni kawy sprzedawał im po 20-30 centów amerykańskich (w naszych pieniądzach jest to dziś 130-190 franków). Dla zrozumienia: aby kupić litr mleka na rynku, muszę dać 1000-1500 franków. Oznacza to, że 5 kilogramów zebranych jagód na jeden litr mleka. To 1-1,5 godziny pracy. To prawda, że od 5-7 lat temu ceny kawy ogólnie poszły w górę, za mleko trzeba dać trochę mniej.
Przez wiele lat najbliższa stacja znajdowała się 20 kilometrów ode mnie. To 12 mil. Nasze drogi to gleba. W porze suchej zbiór kawy jest normalną, gęstą powierzchnią, która daje kłęby kurzu podczas chodzenia lub jazdy. Oczywiście nie mogę przejść z ładunkiem zebranych plonów 12 mil. Więc mój tata i ja, a teraz ja i moi synowie, aby sprzedać nasze towary, bierzemy rowery, ładujemy na nie 2-3 worki zebranych jagód i jedziemy. Nie policz, ile razy zaczepiłem łańcuch, który wystartował po drodze. Ile razy wymieniałem opróżnione koło bezpośrednio na drodze (zawsze miałem 1-2 opony, dętki i pompę w plecaku). Aby przywieźć tam 6-8 worków, szliśmy prawie cały dzień! W sezonie z 5 hektarów naszego gospodarstwa zbieramy do 10 ton dojrzałych jagód. Ile waży worek? 25-30 kilogramów. Ile dni muszę tam ciągnąć 300-400 worków? 50! Dlatego najczęściej zamawialiśmy samochód, ale naprawdę nie chcieliśmy dawać kierowcom 3-4 dolarów za każdy worek — a to około jednej trzeciej tego, co dostanę za to na stacji!
Ale w naszym mieście nie ma zbyt wielu samochodów, a ich właściciele trzymają ceny do końca, bo przecież zdają sobie sprawę, że inaczej rolnicy nie dostarczą kawy na stację, z wyjątkiem zardzewiałych rowerów. Tymczasem zebrana kawa zgnije.
I oczywiście na samej stacji nie zawsze wszystko przebiegało gładko: czasami coś się działo i tego samego dnia nie rozdawano pieniędzy. A co, jeśli nie możesz iść na rynek bez pieniędzy? Ponieważ muszę zbierać kawę w sezonie - od września do stycznia - moje dzieci mogą chodzić do szkoły tylko od połowy stycznia. Z opóźnieniem w płatnościach na stacji nie mogłem im kupić nawet podręczników i mundurków szkolnych.
Ale na początku 2010 roku wszystko zaczęło się zmieniać na lepsze! Najpierw do miasta, a potem na farmy i sąsiadów zaczęli przyjeżdżać niektórzy ludzie z innych krajów. Nazywali naszą kawę "ekologiczną" i "eko", pytali o nią, mówili nam coś... a potem zaczęli kupować od nas wiśnie kawowe i gdzieś je zabierać własnymi samochodami. Nie wiem dlaczego, ale jestem bardzo wdzięczny, że płacili tak dobrze za kawę na mojej farmie, że od 2013 roku przestałem nawet uprawiać inne rośliny, zasadzając wszystko tylko kawą: 2, a czasem 3 dolary za funt jagód! To 10 razy więcej niż wcześniej!
W 2020 roku tuż przy bramie mojej farmy, a następnie u moich sąsiadów, zaczęli budować drogę. I nie tylko wyrównywali i ubijali glebę, ale układali asfalt! Po raz pierwszy zobaczyłem go na własne oczy. Zapytałem pracowników, co to jest, a oni powiedzieli mi, że to twarda droga i będą nią jeździć zbieracze kawy, kakao i wszystkiego, co uprawiamy na naszych farmach.
Rok później, zaledwie 1,5 km ode mnie, zbudowano dużą nową stację przetwarzania, do której teraz zabieram kawę w workach na sprzedaż w tych samych dobrych cenach. Ci ludzie, którzy kupili ode mnie kawę wcześniej, teraz kupują ją na stacji i płacą pieniądze od razu, bez opóźnień, z czego wszyscy rolnicy są bardzo zadowoleni. Pieniądze pozwoliły mi wyremontować dom i kupić ciągnik jednoosiowy, w którego przyczepie jeżdżę teraz 300-400 kilogramów kawy na raz. Teraz zabieram całą uprawę na stację w ciągu 1-2 dni. Sam.
Chcę bardzo podziękować za tę miłą zmianę tym ludziom, którzy przyszli do nas i zbudowali nową stację. Mówią, że pracują dla Fundacji międzynarodowej organizacji kawy. I naprawdę miło jest widzieć, jak moi sąsiedzi żyją teraz z nadzieją na ekspansję, lepsze życie i mogą wysłać swoje dzieci do szkoły, kupując im lepsze podręczniki i mundurki szkolne!
Rzeczywiście, w naszym życiu wciąż jest dużo ciężkiej pracy. Ale teraz życie nabrało nowego rozpędu i w powietrzu jest zupełnie inaczej niż kiedyś. Powiedziałbym, że to nadzieja i zaufanie do jutra. Teraz wiem, że moja kawa jest w rzeczywistości bardzo dobrej jakości, a nie jak mi powiedziano na poprzedniej stacji zakupowej, która już nie działa. Wiem też teraz, że moje zbiory przynoszą radość ludziom z wielu krajów, z których większości nie wiedziałem.
Pod koniec mojej historii zapraszam wszystkich do odwiedzenia mojej farmy, gdzie opowiem, jak uprawiam kawę, którą kocham tylko trochę mniej niż moich synów :)